środa, 16 września 2015

Wywiad w Życiu Siemianowic


W dzisiejszym numerze "Życia Siemianowic" ukazał się wywiad ze mną. Zachęcam do zapoznania się z jego treścią:
Zycie Siemianowic: Dlaczego zdecydował się Pan na start w wyborach do Senatu RP?
Jacek Guzy: Jako Polak czuję się odpowiedzialny za przyszłość Polski. Nasz kraj znalazł się w trudnym momencie. Rosja wyzwoliła się z szoku, jakim był upadek Związku Radzieckiego. W krajach takich jak Ukraina, Białoruś i Litwa sytuacja nie rozwija się tak, jak byśmy sobie tego życzyli, a problemy mieszkających tam Polaków często nie znajdują zrozumienia rządzących tymi krajami. Na to wszystko nakłada się kryzys imigracyjny, który tlił się od dawna, ale teraz wybuchł z siłą wulkanu. Niezwykle ważne jest więc to, by ludzie, którzy znajdą się u sterów po październikowych wyborach parlamentarnych, mieli w sobie dość siły i zdolności przewidywania, by przeciwstawić się niebezpiecznym tendencjom, by byli odporni na naciski płynące z zewnątrz, w tym także ze strony Unii Europejskiej. Do tego wiele dziedzin życia społecznego i politycznego wymaga naprawy. Uznałem w związku z tym, że nie mogę stać na uboczu i że muszę zaangażować się w to, co się dzieje. Uważam przy tym, że posiadam wiedzę i doświadczenie, wyniesione z pracy w samorządzie, które będę mógł wykorzystać w pracy parlamentarnej.
ŻS: Ale dlaczego akurat z PiS?
JG: PiS jest mi programowo najbliższy. Choć nie jestem członkiem PiS-u, identyfikuję się z tym, co głosi. Zawsze bliskie były mi wartości patriotyczne, co wyniosłem z domu rodzinnego. Przypomnę, że moi przodkowie walczyli w Powstaniach Śląskich, a dziadek był burmistrzem Siemianowic Śląskich. W czasie okupacji niemieckiej siedział w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie, a w czasach stalinowskich w więzieniu we Wronkach. Dlatego tak ważne były dla mnie kwestie związane z pielęgnowaniem tradycji i pamięci historycznej. Stąd moja decyzja o budowie Pomnika Czynu Niepodległości z elementów Pomnika Powstańców Śląskich, zburzonego przez Niemców w 1939 roku, o budowie mogiły żołnierzy 75 pułku piechoty, poległych w walkach o kopalnię „Michał”, o zamontowaniu tablicy upamiętniającej siemianowickich policjantów zamordowanych w ZSRR w roku 1940 i szereg innych działań. Zawsze starałem się podkreślać znaczenie wychowania patriotycznego. Tu znajdowałem wspólny język z działaczami PiS-u...
ŻS: Dotychczas PiS nie miał jednak na Śląsku najlepszych notowań, zdecydowanie w ostatnich latach przegrywał z Platformą Obywatelską...
JG: Brakowało lidera z prawdziwego zdarzenia, który byłby w stanie uporządkować sprawy organizacyjne i pociągnąć za sobą ludzi. Teraz taki lider jest - odkąd na czele Prawa i Sprawiedliwości na Śląsku stoi Grzegorz Tobiszowski, sprawy idą w dobrym kierunku. Wydaje mi się, że jest to polityk, który ma przed sobą przyszłość. Wielokrotnie też podkreślałem, że głos Śląska nie jest słyszany w polskim parlamencie, a Polacy z innych regionów Polski mają błędne wyobrażenie o tym, co się u nas dzieje. Wynikało to również z faktu, że brakowało takiego lidera, który byłby w stanie upomnieć się o nasze sprawy i pociągnąć za sobą innych. Tu również ogromne nadzieje pokładam w Grzegorzu Tobiszowskim, jako szefie śląskiego PiS-u.
ZS: Rozumiem, że jako senator będzie Pan lobbował za sprawami Górnego Śląsku?
JG: To jest rzecz oczywista. Mam nadzieję, że nie muszę nikogo o tym przekonywać... Mam tu na myśli zarówno kwestie związane ze sprawami związanymi z funkcjonowaniem górnośląskiego przemysłu, ale także kwestie kultury regionalnej, tradycji...
ŻS: ...historii...
JG: Oczywiście... Wciąż nie są docenione w innych regionach kraju, ale także i u nas Powstania Śląskie. Tę wiedzę trzeba upowszechniać i muszą się na to znaleźć pieniądze. Podobnie rzecz się ma z kwestią ogromu ofiar, które przyniosła druga wojna światowa. Bo kto wie, że największa ilość polskich ofiar KL Auschwitz pochodziła z Rejencji Katowickiej? Kto wie, że Okręg Śląski Armii Krajowej należał do największych w kraju? Kto wie, że poniósł on jedne z największych strat? A co działo się już po wojnie? Mam tu na myśli dziesiątki tysięcy Górnoślązaków wywiezionych do Donbasu i innych regionów Związku Sowieckiego przez rzekomych "wyzwolicieli". O tym musimy mówić i pisać...
ŻS: A czym jeszcze chciałby się Pan zajmować jako senator?
JG: Na pewno kwestiami związanymi z funkcjonowaniem samorządów. Przez dwadzieścia lat funkcjonowałem w samorządzie, najpierw jako radny, potem przez sześć lat jako wiceprezydent, a w końcu przez osiem lat jako prezydent. Znam się więc na tym i jestem przekonany, że mogę tu wiele wnieść od siebie. Jednym z ważnych zadań senatu jest też wspieranie Polaków zagranicą i utrzymywanie łączności z nimi. Zawsze głęboko leżał mi na sercu los Polaków, którzy pozostali na dawnych Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej, a także mieszkających na Zaolziu, czy też tych, którzy wyjechali na Zachód. Będę się chciał więc włączyć w te działania.