Dzisiaj
jesteśmy zabiegani. Czasy normowanych godzin pracy wspominamy z rozrzewnieniem.
Mimo, że nie zawsze chcemy uczestniczyć w gonitwie, to każą nam biec. Wtedy zaś
bywa, że zapominamy o tym co jest najważniejsze. Przypominam mi się ostatnia
scena z „Na marginesie życia” Stanisława Grzesiuka (przy okazji polecam niezapomniane
„Pięć lat kacetu”), wyjątkowo potraktowanego przez los w czasie wojennej
gehenny. Autor wspomina jak młodzi ludzie wyśmiewają starszego w tramwaju i
odmawiają mu ustąpienia miejsca. Grzesiuk wspomina, jak się w nim krew
zagotowała i od razu chciał strzelić „z głowy”, jak to on.
Podobne uczucia
mam sam, kiedy widzę takie sceny, a mam niestety wrażenie jakby dzisiaj było
ich więcej niż dawniej. Rzadziej u
młodych na ulic znajdziemy szacunek i dobre wychowanie.
Z tym jest
zresztą podobnie jak z przeszłością i przyszłością. Od lat wyznaję i głoszę
zasadę, iż nie ma możliwości efektywnego budowania tej drugiej wartości, bez
odpowiedniego dbania i pamiętania o pierwszej – przeszłości.
Tylko tak uda
nam się zbudować społeczeństwo, które będzie szanować uniwersalne wartości.
Inaczej czeka nas porażka, w oparach konsumpcjonizmu. Lecąc przez kolejne lata
stracimy nieodwołalnie ten najważniejszy sens.
Mam nadzieję,
teraz przy okazji Międzynarodowego Dnia Osób Starszych, że ten trud ma sens. Że
walka o drugiego człowieka zawsze się opłaca.
W naszym
mieście robimy wszystko co możliwe, by osoby w jesieni swojego życia absolutnie
nie czuły się odrzucone i osamotnione. Lada chwila rusza kolejny rok
Uniwersytetu Trzeciego Wieku, powstają siłownie na wolnym powietrzu, z których
właśnie starsi skrzętnie korzystają.
Wszystko bowiem można tak poukładać, by być może bardzo odległe od
siebie przestrzenie mogły koegzystować, współpracować, współistnieć. Liczy się
wspólny mianownik: dobro samych siemianowiczan i Siemianowic Śl.