Zawsze miałem bardzo
dobry kontakt z ludźmi. Czy wcześniej jako zawodnik, trener, potem radny, a
teraz w końcu prezydent miasta. I jestem z tego dumny. Szczerze powiedziawszy,
to właśnie przy jakimś ognisku, jak idzie bez gańby pogodać czuję się najbardziej
wyluzowany. Dlatego też nigdy nie unikam bezpośrednich rozmów, spotkań.
Dzięki nim właśnie
wiem chociażby o marzeniu niektórych mieszkańców Starego Tuwima o wybudowaniu
dla ich bloku parkingu. Niby tylko wystarczyłoby zrównać jedną skarpę, co
jednak mocno zmieniłoby krajobraz tego miejsca. Jak się okazuje podczas rozmów
z innymi mieszkańcami tego samego osiedla, ale już innego bloku ten parking nie
jest jednak dla nich priorytetem, tylko coś innego. I na tym polega i siła i
trochę zwodniczość demokracji. Sztuką nie jest pozostawić samemu sobie grupy o
różnych priorytetach. Sztuką jest takie strategiczne myślenie, dzięki któremu uda
się w jakimś tam stopniu zadowolić wszystkich. To tak jak z dobrze zakończonymi
dla wszystkich stron negocjacjami. Tylko wtedy o takich możemy mówić, kiedy
dyskutanci osiągnęli kompromis, każdy coś ugrał, ale także każdy nieco
odpuścił. I w samorządności jest podobnie. Nie da się wszystkiego przecież
zrobić w jednej chwili, co jednak wcale nie znaczy, że jakieś rzeczy są ważniejsze
od innych. Chodzi o racjonalną kolejność.
Przy tej okazji
idealnie wręcz wpasowuje się nasza nowa propozycja dotycząca budżetu
obywatelskiego. Teraz swoje inicjatywy mogą zgłaszać i zwolennicy parkingu
kosztem skarpy i dla tych, którzy wolą wybudować boisko przy Zespole Szkól
Integracyjnych. Wystarczy wszak zebrać 100 podpisów pod swoją inicjatywę, by
głosowali nad nią wszyscy mieszkańcy naszego miasta. I tutaj dochodzimy do
jeszcze trudniejszego zadania: uszanowania tych decyzji podjętych przez większość,
kiedy one nam samym są w niesmak. Bo demokracja bowiem to i prawa, ale też i
obowiązki.