Raptem kilka dni
minęło od wprowadzenia w życie mojego zarządzenia dotyczącego reorganizacji w
siemianowickim magistracie, a już pojawiły się głosy, że to wszystko, żebym
miał więcej czasu, żebym mógł się nanudzić za wszystkie czasy.
Z jednej strony nie dziwie
się: przyzwyczaiłem się, ze jest grupa ludzi, którzy będą mnie oskarżać o
najróżniejsze bezeceństwa, bo na przykład w maju śnieg spadnie. Z drugiej
jednak to dla mnie także dowód, że można pluć na wszystko, bez żadnych
konsekwencji.
Ci, którzy mnie znają
– wiedzą, że chwile bezczynności są dla mnie torturą. Himalaje kuriozum
osiągnięto sugerując, jakobym całą machinę organizacyjną ruszył z 20-letnich
przeszło posad, żeby móc się opalać na Rynku Miejskim.
Ja zaczynam pracę
najczęściej ok. godz. 6. Każdego dnia. Ostatni raz zerkam w papiery bardzo
późnym wieczorem, co ze zrozumiałym niezadowoleniem potwierdzi moja żona. W tak
zwanym międzyczasie spotkania w urzędzie, spotkania wyjazdowe. Nie narzekam, bo
nigdy na pracę nie narzekałem. Ale jest tego sporo i jakakolwiek zmiana
organizacji pracy w Ratuszu tego nie zmieni. Oprócz prezydenta Siemianowic
Śląskich, co może warto w tym miejscu przypomnieć: jestem członkiem zarządu
Górnośląskiego Zarządu Metropolitalnego oraz zasiadam w Radzie Nadzorczej
WPKiW. Uczestniczę w naradach Śląskiego Związku Gmin i Powiatów, KZK GOP i
wielu innych. Jeszcze z trudem, ale jednak znajduję czas dla swych pasji.
źródło: http://www2.wpkiw.com.pl |
Nie robię z siebie na
siłę zapracowanego ponad zdrowy rozsądek człowieka, ale na szukającego
specjalnie nudy, kosztem jeszcze publicznych pieniędzy – też nie pozwolę.
Reorganizacja ma
między innymi jedno zadanie: by nie tylko prezydent, wiceprezydenci, czy
naczelnicy czuli na sobie oddech odpowiedzialności, ale by był on odczuwalny
także na plecach inspektora, czy podinspektora. Liczy się teraz będzie nie
tylko sumienność, ale też innowacyjność, przebojowość. Trzeba będzie się
wykazać. A ja nie będę się nudzić, proszę mi wierzyć…