Brak ropy - brak
pomocy. Tak w jednym słownie można opisać stosunek największych graczy
międzynarodowych w stosunku do Syrii.
Czy brak bogatych złóż surowców
naturalnych powinien być wyznacznikiem braku pomocy dla ludności cywilnej?
Zdecydowanie nie, lecz realia współczesnej polityki opierają się o podobne
założenia. Wielkie mocarstwa muszą kalkulować swój udział w poszczególnych
konfliktach.
Skoro nie zyskają bezpośrednio, to czy nie wato pokazać im, iż
„odpuszczenie” kolejnego kraju może wepchnąć go w sidła Państw delikatnie
mówiąc mniej demokratycznych.
Może jeszcze nie teraz. Lecz w końcu reżim Prezydenta Bashar
al-Assad-a upadnie i pytanie w jakim
kierunku pójdzie Syria? Czy będzie chciała rozmawiać z zachodem, który biernie
przyglądał się zbrodniom jakich dopuszczają się obecne władze, lub może zwróci
się do hojnych Chin, które już teraz pompują w Afrykę ogromne środki finansowe.